Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi polemar z miasteczka Grodków. Mam przejechane 41661.71 kilometrów w tym 3695.06 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.99 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy polemar.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:1059.33 km (w terenie 7.00 km; 0.66%)
Czas w ruchu:45:08
Średnia prędkość:23.47 km/h
Maksymalna prędkość:59.50 km/h
Suma podjazdów:4189 m
Maks. tętno maksymalne:185 (94 %)
Maks. tętno średnie:151 (77 %)
Suma kalorii:40107 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:75.67 km i 3h 13m
Więcej statystyk
  • DST 77.15km
  • Czas 03:08
  • VAVG 24.62km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 140 ( 71%)
  • Kalorie 2751kcal
  • Podjazdy 149m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niecodzienne zdarzenie

Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 01.11.2011 | Komentarze 0

Wolny poniedziałek, ostatni dzień miesiąca, piękna pogoda, to idealny dzień na jazdę i zwiększenie kilometrażu. W planie miałem przejechać powyżej 100 km, niestety jak zwykle na planach się skończyło. Początek przejażdżki odbyłem razem z mamą. Po 30 km Ona wróciła do domu, ja pognałem dalej. No i jazda zakończyła się może nie przed czasem, ale z dłuższym postojem, przez to brakło czasu na zrealizowanie planu.
Miałem okazje pierwszy raz dmuchać w przysłowiowy balonik. Nie było by w tym nic może dziwnego, bo i akcja znicz a i rowerzystów też przecież kontrolują. Dziwne w tym wszystkim było jednak to, że byłem uczestnikiem zdarzenia drogowego jakim była kolizja. No w kolizjach drogowych z udziałem rowerzystów też nie ma nic dziwnego, ale w tym przypadku to ja jako rowerzysta potrąciłem pieszego, pieszego dokładniej pieszą. Z takim skutkiem, że było trzeba wezwać pogotowie. A i przy okazji policja się zjawiła. Pogotowie zabrało pieszą do szpitala, mi na szczęście nic takiego się nie stało, poza obtarciami, zdartym wdziankiem na plecach i pękniętym kaskiem, bo tak przywaliłem głową w asfalt, że kask nie wytrzymał pękł.
Zastanawiam się czy to nie jakieś fatum, druga wywrotka w tym miesiącu. Może sezon czas zakończyć?




  • DST 50.22km
  • Czas 01:53
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 169 ( 86%)
  • HRavg 148 ( 75%)
  • Kalorie 1853kcal
  • Podjazdy 111m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odreagowanie po zajęciach.

Sobota, 29 października 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 0

"Czaszka mi dymiła" po powrocie z Wrocławia. Najlepszym lekarstwem na "dymienie" była jazda. A po jeździe odwiedziny w knajpie :-)




  • DST 77.37km
  • Czas 03:13
  • VAVG 24.05km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 173 ( 88%)
  • HRavg 139 ( 71%)
  • Kalorie 2804kcal
  • Podjazdy 162m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

W pobliżu miasta

Piątek, 28 października 2011 · dodano: 28.10.2011 | Komentarze 0

W zasadzie bez oddalania się od miasta, gdyż pogoda robiła się niepewna, a po wtorkowym przemoczeniu nie miałem ochoty pedałować w deszczu.




  • DST 55.56km
  • Czas 02:41
  • VAVG 20.71km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 168 ( 86%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 2178kcal
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny etap związany z Nysą Kłodzką zakończony porażką

Wtorek, 25 października 2011 · dodano: 25.10.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj to miałem plan kontynuacji trasy wzdłuż Nysy Kłodzkiej, plan był dobry i ambitny, przygotowywany od paru dni. Śledziłem prognozy pogody, wychodziło że najdogodniejszym dniem będzie wtorek, no może poniedziałek byłby lepszy, ale nie bardzo mi pasowało, gdyż musiałem zaliczyć lekarza okulistę. Dlatego dzień wcześniej zrobiłem rozgrzewkę z myślą o długodystansowym dniu następnym. W poniedziałek wieczorem po obejrzeniu prognoz mina mi trochę zrzedła, gdyż zapowiedzieli opady popołudniowe. No trudno, pomyślałem. Plan trzeba realizować. Bo po głowie krążyło mi jeszcze jedno, obmyśliłem ponadto, że postaram się przejechać tyle kilometrów, by znaleźć się na stronie głównej jako ten, który danego dnia przejechał ich najwięcej.
Wstałem wcześniej niż zwykle, zrobiłem sobie ekstra śniadanie, takie co to mnie trzyma dłużej na siłach, to znaczy jajecznicę. Zrobiłem dwie kanapki na drogę, herbatę, spakowałem plecak, a do niego mapy no i aparat. Czułem że może padać jak będę wracał, więc wcisnąłem jeszcze do plecaka trzy reklamóweczki, jednak przy wyjściu, coś mnie tknęło i wsadziłem pelerynę.
No i , no i może by się udało. Niestety, pogoda pomieszała mi szyki, nie sprawdziły się prognozy dnia że będzie padało po południu. Po przejechaniu 12 km zaczęło kropić, pomyślałem, że jadę dalej, z lewej strony były chmury, a z prawej przebłyskiwało błękitne niebo, ja jechałem na granicy, te krople były takie jak by zagubione. Myślałem i miałem nadzieję że prze-stanie. Niestety, na 20-tym km zaczęło padać i patrząc na niebo nie było widać poprawy. Zatrzymałem się na wiejskim przystanku autobusowym, czekałem na poprawę, nie było jej jednak widać, zacząłem marznąć, wściekły byłem jak cholera, musiałem wracać.
Zrobiłem jedną pamiątkową fotkę :-)

Widok na Sarby z wiaty przystankowej. © polemar

Widziałem nadal z jednej strony przebłyski błękitnego nieba, postanowiłem jechać w tamtym kierunku, pomyślałem, że pomimo trochę dłuższej drogi może jakoś wyjadę z tego deszczu. Było inaczej, deszcz był coraz bardziej intensywny.
Musiałem wykorzystać, to co zabrałem do plecaka, owinąłem liczniki, buty, żeby nie przemokły, no i pelerynę na siebie, na jakiś czas pomagało, ale reklamówki na butach zaczęły gdzieś przeciekać, przednie koło chlapało od dołu, porażka. No i ten wiatr, okropny bo wiał bardzo mocno, zacinało tym deszczem prosto w twarz, no i ten ziąb, temperatura na liczniku wskazywała nawet 6,2 stopnie.
Po jakimś czasie zdrętwiały mi palce i całe dłonie, bałem się żeby nie stracić czucia i nie wyrżnąć. Co to była za jazda :-)
Po powrocie do domu, od razu na gaz rosół do odgrzania, gorąca woda do wanny, Do swojskiego rosołu, dodałem świeżego czosnku, zielonej pietruszki, pieprzu i tymianku. Zagrzałem, do ogromnej filiżanki, takiej prawie litrowej i do wanny do wody. No nie powiem, poczułem się fajnie, błogo. No i tak leżąc, popijając tę aromatyczną zupę myślałem o tym jak to los nie pozwolił mi zrealizować mojego planu.
Po dotarciu do domu, sfotografowałem liczniki na pamiątkę.
Przejechany kilometraż, spalone kalorie, puls i wysokość n.p.m. © polemar

A po wprowadzeniu danych z wycieczki, okazało się że jednak coś pozostało z planu. Oto moje pięć minut na stronie Bikestats.
Pamiątka ze strony głównej Bikestats © polemar




  • DST 76.43km
  • Czas 03:22
  • VAVG 22.70km/h
  • VMAX 56.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 174 ( 89%)
  • HRavg 140 ( 71%)
  • Kalorie 2952kcal
  • Podjazdy 436m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Strzelina z wiatrem

Poniedziałek, 24 października 2011 · dodano: 24.10.2011 | Komentarze 0

Zimno, wilgotno i wietrznie.




  • DST 60.09km
  • Czas 02:22
  • VAVG 25.39km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 170 ( 87%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 2133kcal
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejna jazda testowa siodełka

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 0

Test siodełka ciąg dalszy. Nie jest źle, choć dzisiaj w pewnym momencie poczułem że siedzę :-).




  • DST 79.38km
  • Czas 03:17
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 2786kcal
  • Podjazdy 286m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test siodełka.

Piątek, 21 października 2011 · dodano: 21.10.2011 | Komentarze 1

Po wtorkowej kraksie należało wymienić siodełko, gumę w przednim kole i zrobić test. Jak na razie nie jest źle, a skoro tak to już jest dobrze.




  • DST 130.21km
  • Czas 05:32
  • VAVG 23.53km/h
  • VMAX 59.50km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 151 ( 77%)
  • Kalorie 5714kcal
  • Podjazdy 820m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny etap jazdy wzdłuż Nysy Kłodzkiej.

Wtorek, 18 października 2011 · dodano: 18.10.2011 | Komentarze 0

Kolejny etap wzdłuż Nysy Kłodzkiej miał mieć swój początek w Otmuchowie a kończyć się w Bardzie. Tak też prawie było, poza zakończeniem, gdyż do Barda nie dojechałem z powodu braku czasu. Gdy podczas jazdy trzeba znaleźć czas na fotografowanie to inaczej on płynie jak tylko przy samej jeździe, poza tym nie spodziewałem się że przez 80 km wiatr będzie mi przeszkadzał, cały czas wiało albo centralnie z przodu albo przedni boczny. Ostatnie 50 km natomiast to była już jazda i z górki i z wiatrem. Ale po kolei.
By dojechać do kolejnego mostu na rzece w Otmuchowie, musiałem przebyć drogę około 40 km. Pojechałem najkrótszą drogą a mianowicie przez tak zwane „opolskie Bieszczady” nazwa wzięła się z pagórkowatego terenu. Do miasta wjechałem od strony Ulanowic, interesujący zjazd z punktami widokowymi między innymi na Otmuchów i górującymi nad nim budowlami:
zamku

Zamek w Otmuchowie. © polemar

i kościoła.
Otmuchów - Kościół pw. św. Mikołaja i Franciszka Ksawerego. © polemar

Poza tym widać pasma górskie, od Gór Opawskich, poprzez Czeskie Jesioniki, Góry Rychlebskie, G. Złote, Masyw Śnieżnika, Góry Bardzkie a nawet Sowie.
Po dotarciu do miasta, musiałem trafić na obwodnicę gdyż pierwszy most jest na drodze krajowej nr 46 omijającej miasto.
Zdjęcie zrobione w dół rzeki z widocznymi kominami jakiegoś zakładu w Otmuchowie, prawdopodobnie cukrowni.
Widok rzeki w kierunku Otmuchowa. © polemar

Kolejny widok z obwodnicy na most kolejowy.
Most kolejowy na Nysie Kłodzkiej w Otmuchowie. © polemar

Następnie rzeczka Raczyna i jej ujście do Nysy Kłodzkiej.
Rzeczka Raczyna wpada do Nysy Kłodzkiej. © polemar

Droga biegnie w kierunku Kłodzka, by wjechać na kolejny most należy po zjeździe z obwodnicy skręcić w prawo do miasta, tuż zaraz znajduje się most.
Widok w dół rzeki.
Widok z mostu miejskiego na Nysę Kłodzką w Otmuchowie. © polemar

No i w górę, jak widać Nysa Kłodzka niezbyt ciekawa w tym miejscu.
Te pale to nie wiem, mogę się domyślać, że to pozostałość po jakiejś starej przeprawie.
Otmuchów i rzeka Nysa Kłodzka. © polemar

Następny punkt to miała być zapora wodna na jeziorze, ale zanim tam pojechałem, chciałem odwiedzić rynek. Sfotografowałem Ratusz,
Ratusz na rynku w Otmuchowie. © polemar

Kościół pw. św. Mikołaja i Franciszka Ksawerego, który wcześniej mogłem podziwiać zjeżdżając do miasta,
Otmuchowski rynek i Kościół św. Mikołaja i Franciszka Ksawerego. © polemar

no i zamek biskupi na wzgórzu.
Otmuchów i zamek górujący nad miastem. © polemar

Kolej na Jezioro Otmuchowskie i wypływającą stamtąd rzekę. Byłem tutaj dziesiątki razy, ale jakoś nigdy nie miałem okazji trafić w pobliże samej elektrowni.
Widok na ujście rzeki z jeziora.
Wał na jeziorze Otmuchowskim i ujście rzeki. © polemar

Wysokość wału w tym miejscu według wskazań mojego licznika to 17 metrów.
Jezioro Otmuchowskie słynie wśród wędkarzy z połowu sandacza.
Widok na Jezioro Otmuchowskie z wału przy elektrowni wodnej. © polemar

Ryba ta doczekała się nawet swojego dania zwanego „sandaczem po Otmuchowsku”.
Znad zapory po powrocie do miasta pojechałem w kierunku Paczkowa. Trasą można by rzec północną, wzdłuż jeziora i licznych ośrodków nad nim znajdujących się. Jadąc z opisanej strony jeziora nie miałem przez to okazji przejechać przez Paczków. Dotarłem tylko na obrzeże miasta z mostem. Był to 63 km jazdy a wysokość mostu nad poziomem morza to 238 m.
Jak widać rzeka w tym miejscu jest dużo ciekawsza niż w Otmuchowie.
Widok jak widać po nurcie w dół rzeki.
Nysa Kłodzka widziana z mostu w Paczkowie. © polemar

A to widok na spokojniejszą wodę, czyli w górę.
W górę Nysy Kłodzkiej z mostu w Paczkowie. © polemar

Z Paczkowa drogą w kierunku Kamieńca Ząbkowickiego nad Jezioro Paczkowskie, kolejny zbiornik retencyjny na Nysie Kłodzkiej. Składa się on z dwóch oddzielonych od siebie elektrownią wodą zbiorników. Zbiornika Kozielno i Topola. Z drogi krajowej nr 382 należy skręcić w lewo w okolicach kopalni żwiru. Najpierw polną drogą dotarłem nad brzeg zbiornika Kozielno, tam widząc, że chyba pobłądziłem, wyciągnąłem mapę i przy okazji posiliłem się. Był to 67 km wycieczki.
Do elektrowni oddzielającej te dwa zbiorniki pojechałem wzdłuż brzegu, najpierw po utwardzonej drodze a następnie dojechałem do drogi asfaltowej, na którą to miałem w planie wjechać wcześniej, ale mi się nie udało. Nią prosto do celu, z tym, że jak się okazało jest to teren zamknięty. Na szczęście dla mnie brama była otwarta, więc pozwoliłem sobie na złamanie zakazu by stanąć na szczycie wału zbiornika Topola. Widoki dookoła interesujące, jeziora leżą w otoczeniu wzgórz i gór.
Zbiornik retencyjny na Nysie Kłodzkiej. Jezioro Paczkowskie - zbiornik Topola. © polemar

Stojąc dokładnie w miejscu połączenia zbiorników pozwoliłem sobie na sfotografowanie zarówno jednego jak i drugiego.
Zbiornik poniżej, Kozielno z widoczną w oddali wysepką i fragmentem elektrowni wodnej.
Zbiornik Kozielno na Nysie Kłodzkiej w pobliżu Paczkowa. © polemar

Oraz zbiornik Topola z widocznym kompleksem pałacowym w Kamieńcu Ząbkowickim.
Zbiornik retencyjny Topola na Nysie Kłodzkiej w pobliżu Paczkowa. © polemar

I jeszcze na północy widoczny kamieniołom gnejsu w Pomianowie Górnym.
Kamieniołom gnejsu w Pomianowie Górnym przy zbiorniku Topola na Nysie Kłodzkiej. © polemar

I jeszcze na północy widoczny kamieniołom gnejsu w Pomianowie Górnym. (foto)
Czas uciekał, wiedziałem, że do Barda nie dojadę, chciałem dotrzeć choć do Kamieńca. Do pokonania pod wiatr pozostało około 10 km. Wróciłem na drogę krajową 382 i podążyłem w kierunku Bartnik, ośrodka wędkarskiego powstałego w miejscu wydobycia żwiru. Tak w ogóle, to tereny wzdłuż Nysy Kłodzkiej obfitują w pokłady tego materiału. W Bartnikach skręciłem w lewo wprost na most tuż przed samą miejscowością Topola. Most jest w miejscu, gdzie rzeka wpada do zbiornika o tej nazwie (74 km jazdy, i 251 m n.p.m.).
Ostatni odcinek rzeki przed ujściem do zbiornika Topola.
Ujście Nysy Kłodzkiej do zbiornika Topola. © polemar

Nysa po przeciwnej stronie.
W górę Nysy Kłodzkiej z mostu w Topoli między Paczkowem a Kamieńcem Ząbkowickim. © polemar

Z mostu przez miejscowość Topola i Śrem do Kamieńca Ząbkowickiego. Po drodze trafił się lekki podjazd, lekki w sensie krótki ale stromy, bo 7%-towy. Po zjeździe drogą już płasko do kolejnego mostu. Ostatniego już w tym dniu.
Rzeka w Kamieńcu ma jakby już charakter lekko górskiej, ten nurt, ta płycizna.
Nysa Kłodzka w Kamieńcu Ząbkowickim. © polemar

No i "towarzysz" mojej wycieczki na moście w Kamieńcu Ząbkowickim.
Nysa Kłodzka w Kamieńcu Ząbkowickim i mój "towarzysz" podróży. © polemar

Teraz już w kierunku domu, najpierw do samej miejscowości, ale po drodze jeszcze zdjęcie zespołu pałacowego.
Zespół pałacowy w Kamieńcu Ząbkowickim. © polemar

Czas nagli, w domu musze być przed 17-tą, szkoda, bo miałem ochotę na to by trochę zbo-czyć z najkrótszej trasy do domu. Pozostało jeszcze około 50 km, na szczęście po wdrapaniu się w Kamieńcu na wzniesienia pozostanie już tylko jazda w dół i z wiatrem. No w dół to mo-że nie przez całą drogę, bo w Ziębicach czekał mnie podjazd, w Sarbach i Wierzbnej. Ale teoretycznie i w większości praktycznie teren się obniża.
W Ziębicach postój, uzupełnienie płynów i pamiątkowa fotka rynku z Ratuszem.
Rynek w Ziębicach. © polemar

Do domu pozostało 30 km, ostra jazda ze sprzyjającym wiatrem. Zdążyłem przed 17-tą, ostatnie skrzyżowanie i skręt w lewo, do bramy domu pozostało 10 metrów, no i chwila nie-uwagi, chyba coś było na drodze, jakiś liść może, przednie koło wpadło w poślizg, no i jedna myśl, k…..wa, ….. noga, na więcej nie starczyło czasu, bo poczułem uderzenie głównie na klatce i głowie, później pieczenie palców w prawej ręce. Usiadłem, myślałem o nodze, na szczęście orteza zamortyzowała i usztywniła. Z nią wszystko ok., gorzej z klatką, bolały mnie żebra, biodro, łokieć i palce w prawej ręce. Zdarłem opuszki aż krew kapała.
Jak to nazwać? Brak mi określenia.
Poza tym incydentem wycieczka bardzo udana, kilka ciekawych miejsc odwiedzonych.
Kolejny etap to będzie z Kamieńca w kierunku Pilczyc i Barda, ale dokąd, to nie wiem, gdyż nie ma co planować, bo jak z doświadczenia widzę to plany zawsze są inne niż rzeczywistość i realizacja.




  • DST 61.24km
  • Czas 02:31
  • VAVG 24.33km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 159 ( 81%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 2056kcal
  • Podjazdy 189m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kręcenie po przerwie

Poniedziałek, 17 października 2011 · dodano: 17.10.2011 | Komentarze 0

10 dni przerwy w jeździe. To sporo, ale albo warunki albo coś wypadło i jazdy nie było.




  • DST 81.04km
  • Czas 03:32
  • VAVG 22.94km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 151 ( 77%)
  • HRavg 131 ( 67%)
  • Kalorie 2721kcal
  • Podjazdy 260m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dokręcić do 5-ciu tysięcy.

Czwartek, 6 października 2011 · dodano: 06.10.2011 | Komentarze 0

Wypadało dzisiaj przejechać tyle, by przekroczyć dystans 5-ciu tys. km w tym roku. 76 km i sprawa załatwiona. Po wczorajszym dystansie noga dawała znać o sobie, ale postanowiłem. No i gdy wyruszyłem, wyjechałem na wolną przestrzeń, to od razu stwierdziłem, że nie będzie lekko. Wiało niemiłosiernie. Od razu analiza którą drogę wybrać, by wracać z wiatrem. Niestety tak wiało, że nie było takiej opcji. Wybierałem trasę by choć trochę jechać w lesie, udało się. Bariera pięciu tysięcy przekroczona. Jutro przerwa, bo prognozy pogody nie zapowiadają się dobrze. Wychodzi na to że nawet do poniedziałku ma padać.