Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi polemar z miasteczka Grodków. Mam przejechane 41661.71 kilometrów w tym 3695.06 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.99 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy polemar.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2020

Dystans całkowity:850.27 km (w terenie 272.10 km; 32.00%)
Czas w ruchu:46:18
Średnia prędkość:18.36 km/h
Maksymalna prędkość:55.30 km/h
Suma podjazdów:822 m
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:53.14 km i 2h 53m
Więcej statystyk
  • DST 104.05km
  • Teren 21.60km
  • Czas 06:09
  • VAVG 16.92km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 822m
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Opawskie.

Piątek, 28 sierpnia 2020 · dodano: 29.08.2020 | Komentarze 2

Dzień urlopu, piątek, pogoda zapowiada się dobrze. Dzień wcześniej oceniam wiatr w prognozie bo przez ostatnie dwa dni wiało sakramencko mocno z północy i północnego zachodu.
W prognozie pokazują, że będzie wiało z południa. Czyli należało by jechać na południe by wracać z wiatrem. W planie mam dłuższą wycieczkę, chcę pobić rekord w kilometrach na tym rowerze, konkretnie chodzi mi po głowie setka. Zapowiedziałem w domu, że wyjeżdżam rano i to na cały dzień. Miałem dwie wizje co do wyjazdu, ale o tym za chwilę.
Rano na spokojnie bez pośpiechu, zebrałem się, zrobiłem sobie bułkę na drogę, zapakowałem mapy, dwie, okolice Nysy i okolice Głuchołaz i Gór Opawskich. Miałem ojca auto pod domem to do rodziców po rower pojechałem nim. Tam się przebrałem, wsiadłem na rower i wyruszyłem, z myślą jazdy na południe. Chciałem wybrać tereny jak najbardziej zalesione by osłaniać się od wiatru, który jak się okazało już wiał i to dosyć mocno. Nie dość że mocno to jeszcze z rana zimny. Na termometrze było 12 stopni, nieźle ciągnęło mi po rękach. Jadąc do obwodnicy, miałem zamiar jechać w kierunku Otmuchowa i cały czas się zastanawiałem co robić. Gdy wyjechałem za Półwiosek na otwartą przestrzeń, zanim dotarłem do obwodnicy, zatrzymałem się i postanowiłem. Zerknąłem na zegarek, był jeszcze czas, 20 min do odjazdu pociągu w kierunku Prudnika. I to był ten mój drugi wariant. Pojechać pociągiem do Prudnika a stamtąd jechać w kierunku domu, między innymi przez Góry Opawskie.
No i tak zrobiłem, pojechałem na stację, poczekałem na peronie, podjechał szynobus, wsiadłem, jak się okazało, są miejsca dla rowerów.

Zawiesiłem go na haku i usiadłem sobie na siedzeniu naprzeciwko. Przyszedł pan konduktor, kupiłem bilet dla siebie i na rower. W sumie 22,60, za rower zapłaciłem 7 zł. Dawno a nawet bardzo dawno nie jechałem pociągiem w kierunku Nysy, a tym bardziej w kierunku Prudnika. Podziwiałem widoki na zewnątrz. Szynobus w Prudniku miał kilkunastominutowe opóźnienie, wtedy jeszcze nie miałem nic przeciw temu, ale te kolejne minuty w przyszłości, uniemożliwiły mi osiągnięcie pewnego założonego celu, jakiego? o tym później.
Wysiadłem z pociągu, poprowadziłem rower przed stację,

stanąłem przez drogowskazem rozpoczynającym lub kończącym Główny Szlak Beskidzki. Chciałem pierwszy jego fragment do Gór Opawskich przejechać rowerem. Ruszyłem zgodnie z oznakowaniem, w mieście się oczywiście pogubiłem i to kilka razy, bo nie tak łatwo jadąc rowerem wypatrywać znaczków na murach i przydrożnych znakach.

Trafiłem do Rynku gdzie przystanąłem i zrobiłem kilka fotek, między innymi uwieczniłem budynek Ratusza.

Dalej z kilkoma jeszcze pobłądzeniami wyjechałem z miasta i drogą pod górkę dotarłem na Kozią Górę z wieżą widokową. Stamtąd na dół, częściowo przez las, gdzie znowu się pogubiłem i to nawet dwa razy, dotarłem do rozwidlenia szlaków, czerwonego i niebieskiego. Czerwony ścieżką przez las, natomiast niebieskim drogą przy lesie. Zerknąłem na mapę, niebieskim trochę dalej, ale cały czas ubitymi drogami. Po kilku km widziałem że się krzyżują, więc była opcja że trafię z powrotem na czerwony.

Fajna szeroka droga, od Rozdroża pod Trzebinią, częściowo w polach a później przez las do miejscowości Dębowiec.

Ale wcześniej zatrzymałem się w punkcie odpoczynku, łyk wody, zerknięcie na mapę i dalej w drogę, do Pokrzywnej. W sumie z niebieskiego szlaku też zjechałem, na czerwony się nie „wbiłem” tylko już w miejscowości Dębowiec wjechałem na asfalt i nim do punktu przy łowisku,

gdzie rozchodzą się szlaki po Górach Opawskich. Zastanawiałem się co robić, czasu straciłem około półtorej godziny, na te wszystkie moje błądzenia i opóźnienie pociągu. Miałem obawy, że nie zdążę wjechać na szczyt Biskupiej Kopy (to był włąśnie mój plan). Postanowiłem, że spróbuję i dojadę najwyżej do Przełęczy Mokrej.
Ruszyłem szlakami czerwonym i żółtym. Była dwa miejsca, gdzie niestety musiałem zsiąść z roweru i go prowadzić.

Wiedziałem, że od rozwidlenia, dalej pojadę żółtym. No i tak też było, dotarłem do Rozdroża pod Szyndzielową Kopą, stąd szeroką ubitą drogą piąłem się pod górkę, gdzie jak się okazało, był mały zjazd by później znowu pod górkę,

do Przełęczy pod Zamkową Górą.
Dalej odcinek drogi jest bardzo stromy, nachylenie było naprawdę duże, nie zsiadłem z roweru, jechałem 4 na godzinę i to zygzakiem, ale dałem radę. Zatrzymałem się po drodze przy napotkanym strumyku który ściekał po lewym zboczy, napiłem się zimnej wody, dolałem do bidonu oraz butelki i ruszyłem dalej. Przy Placu Konrada Habla zatrzymałem się na chwilę, by porobić zdjęcia.

W dali widoczny szczyt Biskupiej Kopy, ogołocony z drzew.

Jadąc w kierunku przełęczy zauważyłem schronisko na zboczach Biskupiej Kopy, również widoczne jak nigdy do tej pory.

Dotarłem do Przełęczy Mokrej, ewentualnie Przełęczy pod Kopą.

Widok na Srebrną Kopę.
Zerknąłem na zegarek, zastanawiałem się czy jechać dalej do schroniska i na szczyt, czy nie. Zacząłem liczyć, wyszło mi, że braknie mi czasu by spokojnie za dnia wrócić do domu.

Postanowiłem wracać, ruszyłem drogą w dół.

Zerknąłem jeszcze raz z innej perspektywy na Srebrną Kopę i nie oglądając się za siebie, skupiając się na zjeździe dotarłem do Jarnołtówka. Tam częściowo znowu czerwonym szlakiem pojechałem w kierunku Konradowa i dalej przez wieś bardzo przyjemnym zjazdem do Głuchołaz. Na rynek nie wstąpiłem, zatrzymałem się tylko przy wyjeździe w sklepie by kupić coś do picia i jakąś słodką bułkę.
Pojechałem bocznymi drogami do Nysy, miedzy innymi przez Gierałcice, gdzie również jest imponujący zjazd po nowym gładkim asfalcie.

Z Gierałcic do Biskupowa, z widocznym kościołem i klasztorem Benedyktów (z lewej strony).
Dalej przez Iławę, Morów do Białej Nyskiej.

Widoczna Nysa z Białej Nyskiej.
W Nysie do sklepu, po coś do picia i jakiś owoc do zjedzenia, konkretnie miałem na myśli banana.
Z Nysy by nie jechać główną drogą, pojechałem przez Złotogłowice i Prusinowice, do Makowic i dalej polną do Brzezin. Później Kopice i do Grodkowa. Było już szaro, gdy dojeżdżałem do domu. W sumie dobrze, że zrezygnowałem z wjazdu na Biskupią Kopę, bo miałbym stres jadąc po ciemku. Z tyłu lampkę mam, ale z przodu jeszcze niestety nie. Czas chyba się zaopatrzyć.
Podsumowując, wyjazd udany, podjazd na przełęcz na wysokość 724 m n.p.m. w sumie ponad 800 metrów przewyższenia, dystans jak na ten rower niezły.


Kategoria Rower


  • DST 42.05km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:31
  • VAVG 16.71km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bardzo wietrznie.

Czwartek, 27 sierpnia 2020 · dodano: 27.08.2020 | Komentarze 0

Wczoraj wiało, dzisiaj znowu to samu, o tyle gorzej, że chłodniej o kilka stopni.
Obrałem sobie za cel jechać najpierw pod wiatr i to jeszcze jak najdłużej w lesie, a później wracać z wiatrem.
Padło na Gnojną, Jeszkotle i tam zdecydowałem jechać do Wawrzyszowa.

W lesie przed Gnojną.
Z Gnojnej do Jeszkotli jechałem trochę okrężną drogą, gdyż nie chciałem jechać asfaltem,

na drodze zator. Takich zatorów miałem dzisiaj trzy.
W Jeszkotli wybrałem inną niż znaną mi drogę do Wawrzyszowa, no i niestety, w pewnym momencie się skończyła i by nie wracać pojechałem po ściernisku.

Mniej więcej na wysokości tych zabudowań, droga się skończyła, dalej ścierniskiem.
Znam teren i wiedziałem, że na końcu pola będzie droga którą już jechałem, z daleka dojrzałem charakterystyczne drzewa,

między innymi to.
Z Wawrzyszowa już asfaltem i z wiatrem do domu. Miejscami wiało z boku, ale w większości w plecy.


Kategoria Rower


  • DST 35.15km
  • Teren 13.30km
  • Czas 01:50
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście - pierwsza guma.

Środa, 26 sierpnia 2020 · dodano: 26.08.2020 | Komentarze 0

Kilka dni przerwy w jeździe na rowerze, trzy dni w górach, no i dwa dni że tak wyszło. Dzisiaj w środę, wyruszyłem, ale ledwo wyjechałem, zobaczyłem co się szykuje na niebie.

Widok przede mną, 

Widok za mną.

A to spojrzenie na miasto.
W sumie nie pojechałem nigdzie dalej, tylko jeździłem po mieście i stadionie.

No i dzisiaj przytrafiła mi się pierwsza guma w tym sezonie. Kolec od ...... chyba głogu, albo nie wiem, w sumie kolec który pokrzyżował mi plany.

Wymiana na poboczu, na obrzeżach miasta.
Po wymianie dętki, wróciłem do domu.


Kategoria Rower


  • DST 41.10km
  • Teren 26.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 17.37km/h
  • VMAX 38.10km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dla kilometrów.

Czwartek, 20 sierpnia 2020 · dodano: 20.08.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj po kilkudniowej przerwie, w zasadzie na siłę, wsiadłem na rower by trochę pojeździć.
Między innymi pod Jeszkotle, Gnojną i Sulisław.
Jutro wyjazd w Tatry. Oby udało się to co zaplanowane.


Kategoria Rower


  • DST 59.27km
  • Teren 35.90km
  • Czas 03:50
  • VAVG 15.46km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kierunek Niemodlin.

Niedziela, 16 sierpnia 2020 · dodano: 16.08.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj, w niedzielne popołudnie, wybraliśmy z bratem kierunek na Niemodlin, z tym, że nie bezpośrednią drogą.
Do lasu Pepka asfaltem, a w lesie skręt w prawo i dalej polniakami 

obok nowej żwirowni pomiędzy Kopicami a Żelazną, do Dębiny. I dalej do Więcmierzyc na tamę na Nysie Kłodzkiej.

Poziom wody niski, ale widać, że kiedyś był wysoki, ogromny konar zatrzymał się na jednym z przepustów.

A tu ktoś wywalczył, by ryby mogły poruszać się w górę rzeki. Maja trochę pod górkę i z zakrętasami, ale jak sa wytrwałe, to dotrą do celu.
Lata temu nie było w tym miejscu takich rozwiązań.

Ani takich trawiastych "wysepek". Całą szerokością płynęła woda, ale wtedy chyba nie było elektrowni.
Przeprawiliśmy się, a w zasadzie przeszliśmy na drugą stronę,

po lewej tama a po prawej elektrownia wodna.
Po przeprawie udaliśmy się w kierunku Grabiny. Nowa dla mnie trasa.

Zdjęcie z tego odcinka trasy.

I kolejne jeszcze przed podjazdem do Grabiny.
Stamtąd do Jakubowic i dalej do Lipna i Niemodlina.
Z Niemodlina przez Górę i Rutki do domu.
Wycieczka udana, trasa ciekawa z nowymi dla mnie odcinkami.


Kategoria Rower


  • DST 62.05km
  • Teren 31.10km
  • Czas 03:27
  • VAVG 17.99km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do rodzinnej miejscowości.

Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 15.08.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj trochę było chłodniej, do jazdy idealnie, ale ten wiatr.
Odwiedziłem dzisiaj dziadków w Makowicach, miejscowości gdzie spędzałem dzieciństwo, przed podstawówką i w trakcie podstawówki. 
Konkretnego celu nie było, pojechałem najpierw w kierunku Starowic, tam wymyśliłem, że pojadę przez Kobielę do Czarnolasu, nową dla mnie drogą.

Odcinek pomiędzy Kobielą a Czarnolasem.

Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej w Czarnolesiu.

Z Czarnolasu pojechałem w kierunku Rzymian.

Pomiędzy Czarnolasem a Rzymianami droga jest urozmaicona pagórkami.

Kościów w Rzymianach pw Matki Boskiej Różańcowej.
Z Rzymian pojechałem znaną mi już drogą do Biechowa, tam narwałem sobie papierówek do plecaka i pojechałęm dalej w kierunku Reńskiej Wsi i Pakosławic.
Będąc już w Rzymianach, wiedziałem, że chcę jechać do dziadków do Makowic. Dlatego wybrałem opcję przez Biechów i Pakosławice.
Do Makowic wjechałem polną drogą.

Drogą którą jeździłem rowerem będąc na wakacjach u dziadków. Jeździło się w ple gdzie zbieraliśmy ziemniaki, między innymi ziemniaki. 
To było 40 lat temu. Wspomnienia wróciły.
Po odwiedzinach u dziadków, pojechałem dalej przez wieś i polną drogą do Brzezin.

Tą drogą też jeździłem, między innymi do wspomnianych Brzezin, ale i przede wszystkim na nasze pole na którym mieliśmy plantację truskawek.
Do Brzezin w prawo na nasze pole w lewo.
Przed Brzezinami zahaczyłem jeszcze o Giełczycy, by mieć w kolekcji tę miejscowość. Z Brzezin już asfaltem do Więcmierzyc, stamtąd do Kopic polną drogą.

Droga główna z Więcmierzyc do Pniew w lewo, na wprost do lasu i dalej do zamku w Kopicach.

Zamek w Kopicach.
Z Kopic przez Stary Grodków do domu.
Wycieczka udana, kilometraż niezły, odwiedziny i dziadków, nowe drogi, nowe miejscowości.


Kategoria Rower


  • DST 51.36km
  • Teren 23.50km
  • Czas 02:43
  • VAVG 18.91km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez tytułu.

Piątek, 14 sierpnia 2020 · dodano: 14.08.2020 | Komentarze 0

Ostatnie dwa dni to jazda poniżej 50-tki, dzisiaj postanowiłem wykręcić standardowe 50.
Udało się, choć tak jak wczoraj chmury gromadziły się na zachodzie. Szło tak jak wczoraj bokiem, nie padało. Ale wiać wiało znowu sakramencko, tym razem z południowego zachodu a pod koniec jazdy już z zachodu.Wybrałem trasę tak, by wracać z wiatrem. Częściowo się to udało.

Najpierw pod wiatr do Żarowa.
Dalej do Wójtowic i tam kawałek asfaltem do zjazdu na polniaka i do Jędrzejowa, 

Stamtąd do Gałążczyc

i w kierunku Jeszkotli, 
ale odbiłem na Gnojną. Z Gnojnej do Sulisławia i do Grodkowa. Po mieście i obwodnicy i wykręciłem te swoje 50 km


Kategoria Rower


  • DST 35.23km
  • Teren 7.90km
  • Czas 01:56
  • VAVG 18.22km/h
  • VMAX 35.80km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście.

Czwartek, 13 sierpnia 2020 · dodano: 13.08.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj jakoś nie było a może się nie chciało jeździć na dłuższym dystansie.
Faktem jest, że od południowego zachody nadciągały deszczowe chmury. 
Nie dotarły, przeszły bokiem, ale strach był. Zerwał się nawet nagły i porwisty wiatr.
Kręciłem się w zasadzie tylko po mieści i trochę po polnych za obwodnicą w kierunku Sulisławia.


Kategoria Rower


  • DST 37.07km
  • Teren 31.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 17.24km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejsce mordu Żołnierzy Wyklętych.

Środa, 12 sierpnia 2020 · dodano: 12.08.2020 | Komentarze 0

Dzisiejszy dystans może nie jest imponujący, ale większość trasy przejechałem w terenie. Zdarzył się nawet odcinek po ściernisku i po kultywatorowanym polu, gdzie niestety musiałem zsiąść i przeprowadzić kawałek.
Na polną drogę wjechałem zaraz za Grodkowem, to jest 1 km od domu, w kierunku Żarowa. Stamtąd pojechałem do Starowic i tam postanowiłem sprawdzić nową dla mnie drogę, do Starego Grodkowa.

Odcinek pomiędzy tymi dwoma miejscowościami.
By nie wyjechać obok stacji kolejowej, bo tamte tereny już znam, to przed wioską skręciłem w prawo i w ten sposób wyjechałem w pobliżu silosów zbożowych i drogi na Stare Lotnisko, z tym że nie przy elewatorach, tylko trochę wcześniej. No i tam własnie pod lasem droga mi się skończyła i musiałem trochę się cofnąć i wjechać na ściernisko by dotrzeć na Stare Lotnisko.

Przed wjazdem do lasu, drogowskaz.

A oto płyta lotniska, lotnisko z czasów wojny, Niemcy w tym miejscu mieli bazę lotniczą, 

w lesie obok różnego rodzaju bunkry

i chyba takie baraki jak w tym miejscu jest zrekonstruowany.

Dalej pojechałem na miejsce gdzie zginęli żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych kpt. Henryka Flamke pseudonim "Bartek"

Miejsce mordu oznaczone tablicą

i symbolicznym barakiem z przeszklonymi ścianami by można było zobaczyć postacie w środku, przed barakiem, kamieniami zaznaczone miejsca gdzie znaleziono szczątki ludzkie.

No i krzyż, przed barakiem.
Stamtąd pojechałem lasem do Kopic, 

Okazały dąb przy wyjeździe w kierunku Żelaznej.
Do żelaznej nie wjechałem, tylko przed skręciłem w kierunku lasu Pepka i dalej już do domu.
Trasa przyjemna.


Kategoria Rower


  • DST 52.24km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 20.62km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kellys Spider 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny dzień jazdy dla kilometrów

Wtorek, 11 sierpnia 2020 · dodano: 11.08.2020 | Komentarze 0

Dzisiaj po pracy, po obiedzie przyszedł czas na rower.
Trochę się guzdrałem, bo jeszcze przed wyjściem czytałem książkę.
Po wyruszeniu w tresę, widziałem jak nadciągają deszczowe i burzowe chmury.
Pojechałem najpierw do sklepu rowerowego sprawdzić, czy dotarł już mój bagażnik.
I stamtąd jak wyjechałem, po dosłownych 100 metrach zaczęło padać, wielkie i duże krople.
Zdążyłem ujechać niecały kilometr i wiedząc że do domu nie uda mi się dotrzeć, stanąłem pod sklepem pod zadaszeniem.
Przeczekałem deszcz gwałtowny i ruszyłem jak zelżało.
A padać padało ciekawie, bo nad samym miastem było słońce i błękitne niebo.
Chmury dosłownie "szły" bokiem i silny wiatr zwiewał krople deszczu nad miasto.
Pojechałem delikatnie po mokrym asfalcie i chodnikach, a w trakcie jazdy wpadłem na pomysł, bo szkoda mi było odstawiać rower, i widząc, że to wszystko na niebie poszło bokiem, to wpadłem na pomysł, że pojadę na stadion i tam pojeżdżę dookoła boiska.
No i tak też zrobiłem, nawierzchnia na bieżni wpiła wodę i mogłem jeździć do czasu wyschnięcia szosy.

Tu zrobiłem 35 okrążeń. 14 km dookoła stadionu, można powiedzieć w terenie.
Gdy wysechł asfalt to pojechałem jeszcze w pobliskie miejscowości i udało się wykręcić ponad 50 km.
Dzień udany.



Kategoria Rower