Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi polemar z miasteczka Grodków. Mam przejechane 41661.71 kilometrów w tym 3695.06 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.99 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy polemar.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:1060.52 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:43:21
Średnia prędkość:24.46 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:6146 m
Maks. tętno maksymalne:188 (96 %)
Maks. tętno średnie:147 (75 %)
Suma kalorii:34396 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:75.75 km i 3h 05m
Więcej statystyk
  • DST 60.05km
  • Czas 02:30
  • VAVG 24.02km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Temperatura 10.2°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Kalorie 1823kcal
  • Podjazdy 286m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatni dzień października

Czwartek, 31 października 2013 · dodano: 31.10.2013 | Komentarze 0

Piękny był dzisiaj dzień, słoneczny przede wszystkim. postanowiłem to wykorzystać i zrobić jakąś rundkę rowerem. Ostatni dzień października pozwolił na to by zwiększyć ilość km w tym miesiącu. Z racji tego, że dzień krótszy i czasu po pracy mało to wziąłem sobie przepustkę o 12-tej godzinie. Najpierw poszedłem do Urzędu złożyć deklarację śmieciową, później jakieś zakupy, do domu coś zjeść no i na rower.
Dzisiejszego dnia wybrałem się na przejażdżkę w kierunku Biechowa, jadąc obok zamku w Jędrzejowie dostrzegłem, że jest bardziej widoczny niż zwykle, gdyż nie było już tyle liści na drzewach, które go zazwyczaj zasłaniają.

Zamek w Jędrzejowie © polemar

Takim oto sposobem mam jedną fotkę z dzisiejszego wypadu.
W Biechowie jest pałac, no i zastanawiałem się czy jego też nie sfotografować, no i może bym to zrobił, ale jadąc z górki, oślepiło mnie słonko które o tej porze jest już nisko nad ziemią, no i wpadłem w dziurę na jezdni i oczywiście przyszczypałem dętkę i ją przebiłem. No myślałem, że szlak mnie trafi. Dałem sobie spokój z pałacem i wziąłem się za wymianę. Upieprzyłem się do tego jak nigdy.
Zebrałem się i już bez zatrzymywania ruszyłem w kierunku domu, przez Pakosławice, do Grodkowa.
Jutro dzień Wszystkich Świętych, nie wiem czy wybiorę się na przejażdżkę. Okaże się jutro w jakim będę nastroju. Na sobotę natomiast planuję jakiś wypad, jak nie rowerem to pieszo gdzieś po górach połazić. Gdzieś nie daleko, byle by było ciekawie.


Kategoria Rower


  • DST 54.01km
  • Czas 02:10
  • VAVG 24.93km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 13.4°C
  • Kalorie 1573kcal
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Realizacja planów.

Wtorek, 29 października 2013 · dodano: 29.10.2013 | Komentarze 2

Dzisiaj zamierzałem zrealizować plan jaki założyłem, czyli przejechać w tym miesiącu 1000 km i 6000 w tym roku. Udało się, do tysiąca w październiku brakowało mi 54 km a do 6-ciu tysięcy 48 km. Udało się, zarówno jeden jak i drugi wynik osiągnięty.


Kategoria Rower


  • DST 82.48km
  • Czas 04:06
  • VAVG 20.12km/h
  • VMAX 71.80km/h
  • Temperatura 22.2°C
  • HRmax 171 ( 87%)
  • HRavg 147 ( 75%)
  • Kalorie 3712kcal
  • Podjazdy 1224m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieudana próba zdobycia Pradziada.

Sobota, 26 października 2013 · dodano: 27.10.2013 | Komentarze 4

Dlaczego nie udana? Ano dlatego, że jazda skończyła się w Karlovej Studance na ostatnim podjeździe. Zakończyła się jazda mojego kompana, któremu rozwaliła się tylna przerzutka. Ja musiałem wrócić do Głuchołaz sam po to by przyjechać po niego samochodem.
Ale od początku.
Wybraliśmy się z kumplem by pojeździć po Czechach a konkretnie by zdobyć Pradziada 1491 m n.p.m.. Najwyższy szczyt w Jesenikach. Samochodem z rowerami na dachu, by nie tracić cennego czasu i zaoszczędzić trochę sił, podjechaliśmy do Głuchołaz. Tam na parkingu przy granicy rozpoczęliśmy swoją wycieczkę.

Roverem z rowerami na dachu © polemar

Z Głuchołaz na przejście graniczne do Mikulowic. W minionych czasach w tym miejscu należało się zatrzymać na przejściu granicznym, teraz przejazd jest bez zatrzymywania. Co to znaczy Europa bez granic, co za wygoda.
Przejście graniczne w Głuchołazach © polemar

Zaraz za granicą teren jest w zasadzie płaski. Podążamy w kierunku Jesenika.
Kierunek Jesenik © polemar

Wzdłuż rzeki Biała dojechaliśmy do miejscowości Pisecna, gdzie jest skrzyżowanie. Można tam skręcić w prawo i wrócić do Polski przez Vidnavę. Miałem okazję jechać tamtędy na ostatniej czwartkowej wycieczce.
Przed skrzyżowaniem w Pisecnej © polemar

Z Pisecnej lekko pod górkę w kierunku Jesenika. W pewnym momencie dojrzałem na wzgórzu ciekawą budowlę. Jak się okazało jest to budynek sanatoryjny Priessnitz.
Dom uzdrowiskowy w Jeseniku © polemar

Kiedyś w przyszłości będę chciał tam podjechać i zobaczyć go z bliska.
Przez miejscowość Jesenik przejechaliśmy nie zatrzymując się. W pewnym momencie dojrzałem przed sobą cel naszej wycieczki, górę na którą mieliśmy wjechać - Pradziad.
Za górami za lasami widać Pradziada © polemar

Dojechaliśmy do miejscowości Bela pod Pradziadem, tam na skrzyżowaniu skręciliśmy w kierunku Ostrawy.
Bela pod Pradziadem © polemar

Zarówno jedna jak i druga droga prowadzi na przełęcze. Ta w kierunku na Sumperk wiedzie na Cervonohorske Sedlo 1013 m n.p.m. a ta którą my pojechaliśmy na Videlskie Sedlo 930 m n.p.m.
Początek jest w miarę łagodny, lekko pod górkę o 3% nachyleniu.
W kierunku Videl © polemar

Na 30-tym kilometrze naszej przejażdżki dostrzegłem znak, świadczący o tym, że zaraz się zacznie mordęga związana z podjazdem.
Zaczyna się podjazd © polemar

No i zaczęło się, zmuszony byłem przerzucić łańcuch na górskie przełożenia, czyli średnia tarcza z przodu i największa z tyłu. Kolega swoim tempem pognał do góry, ja natomiast swoim znacznie wolniejszym piąłem się metr po metrze.
Zerknąłem na licznik na którym wskazania wysokości były w granicach 650 metrów. Wychodziło na to że mam do pokonania około 300 metrów w pionie. Kąt nachylenia się zmieniał, 7%, 8% 10% i 11%. Prędkość moja spadłą do 6 km/h. Wolno ale jechałem, biorąc pod uwagę to, żeby podjazd był zaliczony to nie powinno się na nim zsiąść z roweru, nawet po to by zrobić zdjęcie Mi udawało się je robić od czasu do czasu jadąc.
W którymś momencie na jezdni widniał napis 1 km, tyle zostało do przełęczy. Odliczałem metry, jeszcze 500, zerknąłem na licznik, 300. To już tuż tuż, ale końca nie widać, bo uniemożliwiały to zakręty. 200 i już widać, dojrzałem koniec podjazdu.
Upragniony koniec podjazdu © polemar

Przełęcz Videlska, po czesku Videlskie Sedlo 930 m n.p.m. zdobyte. Kolega czekał na mnie nie wiem w zasadzie jak długo, parę minut na pewno. Zatrzymałem się by coś się napić przegryźć, batonik czekoladowy był w sam raz. Kilka pamiątkowych fotek i chwilka na odsapnięcie. Był to 34-ty kilometr jazdy.
Na Przełęczy Videlskiej © polemar

Teraz zjazd do miejscowości Vidly. Liczył on sobie prawie 3 km ze średnim nachyleniem 6%.
Zjazd do miejscowości Vidly © polemar

W Vidlach jest skrzyżowanie dróg, w lewo w dół do Vrbna pod Pradziadem, a na wprost pod górkę do Karlowej Studanki. Ujechawszy dosłownie z 300 metrów dojrzałem znak mówiący o 12% nachyleniu, czyli większym niż na ten poprzedni. Minę miałem na pewno niewesołą, zwłaszcza że wiedziałem o tym iż mam podjechać z 770 m na wysokość ponad 1000 metrów.
Prędkość standardowo, 6 km/h. Gdy przekroczyłem wysokość 900 m zacząłem wypatrywać znaków na asfalcie. Był, 500 m do szczytu. Piszę do szczytu, gdyż najwyższy punkt na tym odcinku nie jest przełęczą.
Po jakimś czasie dojrzałem koniec podjazdu.
Koniec podjazdu © polemar

Zatrzymałem się i dojrzałem tabliczkę z nazwą wzniesienia, Kóty 1003 m n.p.m. Zauważyłem pewną różnicę z tym co na mapie. O liczniku swoim nie wspomnę, chyba coś zaszwankował.
Szczyt na trasie jazdy © polemar

Tradycyjnie na szczycie kolega zrobił mi pamiątkową fotkę.
Pamiątkowe zdjęcie na szczycie podjazdu © polemar

Wymieniliśmy spostrzeżenia co do tych dwóch podjazdów. No i postanowiliśmy, że po zjeździe do Karlowej Studanki, zanim zaczniemy podjazd na Pradziada, to wstąpimy do pawilonu po wodę mineralną. Z tego co pamiętałem z ostatniej tam wizyty, też przed podjazdem na szczyt, po wypiciu wody źródlanej dostaliśmy z kumplem takiej energii że można było nie takie podjazdy zdobywać. Pawilon z wodą do picia, którą można brać bez ograniczeń znajduje się bardzo blisko od drogi, tak że nie nadłożymy drogi ani nie stracimy zbyt wiele czasu.
Powiedziałem do kolegi żeby zjeżdżał i na dole spotkamy się w pawilonie. Dodałem że ja już nie szaleję tak jak kiedyś na zjazdach. Po prostu już się boję po tym jak miałem kilka upadków. Niektóre a przynajmniej jeden z nich był bardzo niebezpieczny.
Po 3,5 km zjazdu dojrzałem pierwsze zabudowania Karlowej Studanki. Było to na skrzyżowaniu dróg.
Karlowa Studanka © polemar

Na tym też skrzyżowaniu dojrzałem stojącego kolegę, który coś majstrował przy rowerze. Ostrożnie dojechałem do niego. Wtedy okazało się, że miał upadek i jest trochę poobijany. Kolano stłuczone, krew wyszła przez spodenki, palce lewej ręki zakrwawione.
Opowiedział mi co się stało. Nie był to może groźny upadek, ale jak każdy, niebezpieczny.
Ze skrzyżowania dojrzałem "pitny pawilon"
Pitny pawilon © polemar

Zjechaliśmy do niego. Tam napełniłem bidon i zacząłem pić. Woda ma niesamowity smak, naturalnie nasycona CO2, z wysoką zawartością kwasu węglowego z posmakiem i zapachem siarkowodoru. Wypiłem co najmniej litr. Drugi zatankowałem do bidonu na drogę.
Oczywiście porobiłem kilka zdjęć otoczenia. Między innymi jakiegoś budynku znajdującego się po drugiej stronie ulicy.
Zabudowa Karlowej Studanki © polemar

Po chwili odpoczynku, nawodnieniu ruszyliśmy w kierunku Pradziada. Najpierw do skrzyżowania na którym kolega miał wywrotkę. Podjazd krótki ale stromy. Na liczniku wskazywało 10%. Skręciliśmy w lewo, no i stało się. Jak się okazało wywrotka kolegi miała wpływ może nie tak na niego samego jak na jego rower. Musiał uszkodzić przerzutkę tylną gdyż podjeżdżając i przerzucając na większe tarcze "wpadła" mu w szprychy i zablokowała koło, przy tym się łamiąc. Na tym kolega miał zakończyć swoją jazdę.
Co było robić? No tylko jedno, musiałem jak najszybciej wrócić do Głuchołaz po samochód i wrócić tu po niego.
Ustaliliśmy, że dojazd do Głuchołaz powinien mi zająć około dwóch godzin, kolejna na przyjazd samochodem. Czyli mniej więcej za trzy godziny będę z powrotem.
Była godzina 13:48. Ruszyłem w dół w kierunku Vrbna pod Pradziadem. Trasą inną niż przyjechaliśmy. A to z takiego względu, że było bliżej i bez takich podjazdów.
Zrobiłem jeszcze tylko jedno zdjęcie zabudowy miejscowości.
Ciekawe budynki w Karlowej Studance © polemar

Kolejne zdjęcia były już robione podczas jazdy. Zjazd imponujący, bo o lekkim stopniu nachylenia bez większych, to znaczy ostrzejszych zakrętów.
Zjazd do Ludvikowa © polemar

10 km zjazdu z prędkością, która oscylowała w granicach 50 km/h. Minąłem miejscowość Ludvikov.
W kierunku Vrbna pod Pradziadem © polemar

Dotarłem do Vrbna pod Pradziadem. Tam zaczął się podjazd, na szczęście nie tak ostry jak poprzednie. Za Vrbnem wzniosłem się na wysokość około 700 metrów i mogłem podziwiać okolice. Tereny piękne, łąki, pastwiska, pola i gdzieniegdzie skupiska drzew.
Dojechałem do Hermanowic.
Hermanowice © polemar

Za Hermanowicami czekał mnie ostatni ostry zjazd. Zjazd do miejscowości Zlate Hory.
Zjazd do Zlatych Hor © polemar

Droga szeroka i równa, bez ostrzejszych zakrętów. Znak informował o stromym zjeździe, 12% nachylenia. Złapałem mocniej kierownicę i ruszyłem. Momentalnie nabrałem prędkości, nie musiałem w ogóle pedałować. Minąłem jednego rowerzystę, to znaczy wyprzedziłem z dosyć znaczną różnicą prędkości. Wtedy zdałem sobie sprawę że muszę jechać szybko. Zerknąłem na licznik. Zauważyłem 71 km/h i wtedy dreszczyk emocji przeszył moje ciało. Delikatnie zacząłem hamować, pomyślałem, że za szybko jadę, za szybko jak na mój już nie nowy sprzęt.
Jednak i tak z dużą prędkością dojechałem do Zlatych Hor.
Zlate Hory © polemar

Teraz tylko na granicę państwa. Minąłwszy ją zerknąłem jeszcze w prawo na Góry Opawskie a konkretnie na Biskupią Kopę, której też zrobiłem zdjęcie nie zatrzymując się.
Biskupia Kopa © polemar

Do samych Głuchołaz od granicy również jest zjazd, prędkości jakie uzyskiwałem były imponujące. Przejechałem obok szpitala MSW, tego w którym miałem robione trzy operacje na moim kolanie. Pomknąłem w kierunku centrum, samochód stał na parkingu przy przejściu granicznym, czyli dokładnie po drugiej stronie miasta.
Dotarłem do pierwszych świateł.
Miasto Głuchołazy © polemar

Była godzina 15:05. Do parkingu miałem około 3 km. Z jednym jeszcze ostrym podjazdem już przed samym parkingiem. Dotarłem na miejsce, była godzina 15:14.
Czyli czas jazdy niecałe 1,5 godziny. nieźle pomyślałem, załadowałem rower na dach, napiłem się jeszcze, najpierw soku jaki miałem w plecaku a później wody mineralnej z Karlowej Studanki. Uświadomiłem sobie wtedy, że oprócz śniadania które zjadłem w domu nic poza dwoma marsami nie jadłem. No i znowu pomyślałem o wodzie, że to być może jej działanie spowodowało że nie opadłem z sił.
Wysłałem wiadomość do kolegi że już jadę po niego. Na miejscu w Karlowej Studance byłem o godzinie 16-tej.
Tak zakończyła się nasza przygoda ze zdobyciem Pradziada.
Nie powiem, pozostał niedosyt. Szczyt nie zdobyty, setka nie przejechana.
Trzeba będzie to powtórzyć w przyszłym sezonie rowerowym.


Kategoria Rower


  • DST 121.30km
  • Czas 05:29
  • VAVG 22.12km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Temperatura 22.8°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • Kalorie 3958kcal
  • Podjazdy 1012m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka do sąsiadów, czyli Czech.

Środa, 23 października 2013 · dodano: 23.10.2013 | Komentarze 0

Zorganizowałem sobie dzisiaj wypad do Czech. Jak się uda to wkleję jakieś zdjęcia.


Kategoria Rower


  • DST 57.03km
  • Czas 02:18
  • VAVG 24.80km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Temperatura 20.8°C
  • HRmax 147 ( 75%)
  • HRavg 121 ( 62%)
  • Kalorie 1397kcal
  • Podjazdy 109m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po pracy.

Wtorek, 22 października 2013 · dodano: 22.10.2013 | Komentarze 0

Dni coraz krótsze, po pracy pozostaje czasu na przejechanie zaledwie pięćdziesięciu paru kilometrów. Jutro wziąłem urlop, zamierzam przejechać trochę więcej. Chcę zrobić sobie jakąś konkretną wycieczkę.


Kategoria Rower


  • DST 83.05km
  • Czas 03:30
  • VAVG 23.73km/h
  • VMAX 61.50km/h
  • Temperatura 12.5°C
  • HRmax 151 ( 77%)
  • HRavg 121 ( 62%)
  • Kalorie 2270kcal
  • Podjazdy 544m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

W chłodzie i wietrze.

Czwartek, 17 października 2013 · dodano: 17.10.2013 | Komentarze 0


Kategoria Rower


  • DST 101.15km
  • Czas 04:03
  • VAVG 24.98km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 19.5°C
  • HRmax 173 ( 88%)
  • HRavg 135 ( 69%)
  • Kalorie 3304kcal
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Opolskie Bieszczady"

Poniedziałek, 14 października 2013 · dodano: 14.10.2013 | Komentarze 0

Po dwudniowym wypadzie w góry, kolej na jazdę na rowerze. Wybrałem się w tak zwane :opolskie Bieszczady" czyli pagórki pomiędzy Strzegowem a Paczkowem i Otmuchowem.
W Kamienniku pojechałem w kierunku Białowieży. Następnie skierowałem się na Grądy, ale zanim wyjechałem z miejscowości natrafiłem na drogę prowadzącą w dół, zjazd jak się okazało o 7-mio procentowym nachyleniu.

Zjazd w Białowieży © polemar

Na końcu zjazdu zauważyłem imponujące drzewo.
Dąb w Białowieży © polemar

Jak się okazało, droga twarda, to znaczy asfaltowa skończyła się za paroma zakrętami i musiałem zawrócić.
Do zaplanowanych Grądów nie dojechałem, gdyż znowu znalazłem drogę, którą jeszcze nie przetarłem. Była to droga w kierunku Gaworowic przez Starowice i Ogonów. Tam również były jak na nasze tereny imponujące podjazdy.


Kategoria Rower


  • DST 55.70km
  • Czas 01:54
  • VAVG 29.32km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Temperatura 20.1°C
  • HRmax 162 ( 83%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 1736kcal
  • Podjazdy 101m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening przed wyjazdem

Piątek, 11 października 2013 · dodano: 11.10.2013 | Komentarze 0

Brakowało mi 55 km do 500-ciuset w tym miesiącu. Pomimo tego, że o 14:30 wyjeżdżam w góry postanowiłem przejechać ten dystans. udao się, ale czasumało na pakowanie na wyjazd.
A teraz do Karpacza. Pogoda nie zapowiada się ciekawie, ale mam nadzieję że i tak będzie fajnie.
No i dotarliśmy, dojechaliśmy do Świątyni Wang.

Świątynia Wang w Karpaczu © polemar

Część drogi do schroniska odbywała się już w całkowitych ciemnościach, o fotografowaniu nie było mowy. Po dotarciu na miejsce, szybkim ogarnięciu, zasiedliśmy przy stole z nowo poznanymi ludźmi. Przy jedzeniu, piciu i muzyce czas mile płynął.
W schronisku Samotnia © polemar

Po północy, grubo po północy czas było się zbierać, gdyż na sobotę zaplanowany był wymarsz w góry. W planie Śnieżka.


Kategoria Rower


  • DST 78.05km
  • Czas 03:02
  • VAVG 25.73km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Temperatura 19.8°C
  • HRmax 188 ( 96%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Kalorie 2498kcal
  • Podjazdy 435m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kontynuacja nakręcania kilometrów.

Czwartek, 10 października 2013 · dodano: 10.10.2013 | Komentarze 0

Wiało dzisiaj sakramencko, ale było za to bardzo ciepło. Dystans niezły, zmęczenie było a po nim relaks na basenie w Strzelinie. Tradycyjnie, pływanie, sauna, masaże i w jacuzi i w basenie.
Jutro jak się uda pogoda to też zrobię rundkę, a o 14:30 wyjazd w góry, w Karkonosze.


Kategoria Rower


  • DST 81.25km
  • Czas 03:17
  • VAVG 24.75km/h
  • VMAX 57.20km/h
  • Temperatura 17.6°C
  • HRmax 164 ( 84%)
  • HRavg 137 ( 70%)
  • Kalorie 2746kcal
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt Bike Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dawno nie odwiedzane tereny.

Niedziela, 6 października 2013 · dodano: 06.10.2013 | Komentarze 0

Pogoda dzisiaj do jazdy idealna. W miarę ciepło, jak na tę porę roku. Prawie bezwietrznie, co się ostatnio bardzo żako zdarza. W planie było do przejechania około 75 km, w tereny gdzie dosyć dawno nie jeździłem. Między innymi do Goworowic, wsi jednego z posłów Samoobrony, byłego posła Samoobrony. Dlaczego o tym wspominam, ano dlatego, że z tym kolesiem chodziłem do klasy.
Wszystko szło zgodnie z planem, ale na 30 km przed domem złapałem gumę. No i zaczęło się, nie mogłem sobie poradzić z zaklejeniem. W sumie kleiłem 4 razy.
Do domu wróciłem z 40 minutowym opóźnieniem.


Kategoria Rower