Info
Ten blog rowerowy prowadzi polemar z miasteczka Grodków. Mam przejechane 41661.71 kilometrów w tym 3695.06 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.99 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 160098 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2023, Wrzesień2 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Czerwiec3 - 0
- 2023, Maj7 - 2
- 2023, Kwiecień3 - 0
- 2023, Marzec4 - 0
- 2023, Luty3 - 1
- 2023, Styczeń5 - 0
- 2022, Grudzień3 - 0
- 2022, Listopad4 - 0
- 2022, Październik14 - 3
- 2022, Wrzesień4 - 0
- 2022, Sierpień1 - 1
- 2022, Lipiec2 - 0
- 2022, Czerwiec15 - 0
- 2022, Maj9 - 1
- 2022, Kwiecień2 - 0
- 2022, Marzec6 - 0
- 2022, Luty2 - 0
- 2022, Styczeń3 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik6 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 0
- 2021, Sierpień9 - 0
- 2021, Lipiec15 - 0
- 2021, Czerwiec12 - 0
- 2021, Maj8 - 0
- 2021, Kwiecień3 - 1
- 2021, Marzec5 - 0
- 2020, Grudzień1 - 0
- 2020, Listopad3 - 0
- 2020, Październik12 - 0
- 2020, Wrzesień13 - 0
- 2020, Sierpień16 - 2
- 2020, Lipiec19 - 1
- 2020, Czerwiec10 - 2
- 2020, Maj9 - 3
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2019, Sierpień2 - 2
- 2019, Lipiec8 - 2
- 2019, Czerwiec6 - 2
- 2019, Kwiecień1 - 0
- 2019, Marzec2 - 2
- 2019, Luty5 - 1
- 2019, Styczeń1 - 0
- 2018, Listopad2 - 1
- 2018, Październik8 - 4
- 2018, Wrzesień8 - 5
- 2018, Sierpień17 - 8
- 2018, Lipiec18 - 10
- 2018, Czerwiec8 - 2
- 2018, Maj4 - 1
- 2018, Kwiecień6 - 1
- 2018, Luty1 - 0
- 2018, Styczeń1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik1 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień14 - 1
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2017, Czerwiec7 - 1
- 2017, Maj4 - 1
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Styczeń3 - 0
- 2016, Wrzesień3 - 0
- 2016, Sierpień10 - 1
- 2016, Lipiec4 - 2
- 2016, Czerwiec2 - 0
- 2016, Maj3 - 2
- 2016, Luty3 - 0
- 2016, Styczeń6 - 0
- 2015, Grudzień7 - 0
- 2015, Listopad6 - 2
- 2015, Październik5 - 0
- 2015, Wrzesień12 - 1
- 2015, Sierpień18 - 4
- 2015, Lipiec15 - 3
- 2015, Maj5 - 0
- 2015, Kwiecień5 - 0
- 2015, Marzec2 - 0
- 2015, Luty5 - 0
- 2015, Styczeń3 - 0
- 2014, Październik3 - 2
- 2014, Wrzesień4 - 3
- 2014, Sierpień14 - 3
- 2014, Lipiec11 - 2
- 2014, Czerwiec13 - 2
- 2014, Maj6 - 1
- 2014, Kwiecień2 - 0
- 2014, Marzec2 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik14 - 6
- 2013, Wrzesień9 - 1
- 2013, Sierpień21 - 0
- 2013, Lipiec16 - 0
- 2013, Czerwiec9 - 0
- 2013, Maj10 - 1
- 2013, Kwiecień1 - 0
- 2012, Listopad2 - 0
- 2012, Październik4 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 1
- 2012, Sierpień21 - 8
- 2012, Lipiec9 - 1
- 2012, Czerwiec14 - 2
- 2012, Maj8 - 6
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2012, Marzec4 - 3
- 2011, Listopad2 - 0
- 2011, Październik14 - 3
- 2011, Wrzesień3 - 1
- 2011, Sierpień12 - 9
- 2011, Lipiec13 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 0
- 2011, Maj13 - 0
- 2011, Kwiecień9 - 0
- 2011, Marzec3 - 0
- DST 104.05km
- Teren 21.60km
- Czas 06:09
- VAVG 16.92km/h
- VMAX 55.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 822m
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Góry Opawskie.
Piątek, 28 sierpnia 2020 · dodano: 29.08.2020 | Komentarze 2
Dzień urlopu, piątek, pogoda zapowiada się dobrze. Dzień
wcześniej oceniam wiatr w prognozie bo przez ostatnie dwa dni wiało sakramencko
mocno z północy i północnego zachodu.
W prognozie pokazują, że będzie wiało z południa. Czyli
należało by jechać na południe by wracać z wiatrem. W planie mam dłuższą
wycieczkę, chcę pobić rekord w kilometrach na tym rowerze, konkretnie chodzi mi
po głowie setka. Zapowiedziałem w domu, że wyjeżdżam rano i to na cały dzień.
Miałem dwie wizje co do wyjazdu, ale o tym za chwilę.
Rano na spokojnie bez pośpiechu, zebrałem się, zrobiłem
sobie bułkę na drogę, zapakowałem mapy, dwie, okolice Nysy i okolice Głuchołaz
i Gór Opawskich. Miałem ojca auto pod domem to do rodziców po rower pojechałem
nim. Tam się przebrałem, wsiadłem na rower i wyruszyłem, z myślą jazdy na
południe. Chciałem wybrać tereny jak najbardziej zalesione by osłaniać się od
wiatru, który jak się okazało już wiał i to dosyć mocno. Nie dość że mocno to
jeszcze z rana zimny. Na termometrze było 12 stopni, nieźle ciągnęło mi po
rękach. Jadąc do obwodnicy, miałem zamiar jechać w kierunku Otmuchowa i cały czas
się zastanawiałem co robić. Gdy wyjechałem za Półwiosek na otwartą przestrzeń,
zanim dotarłem do obwodnicy, zatrzymałem się i postanowiłem. Zerknąłem na
zegarek, był jeszcze czas, 20 min do odjazdu pociągu w kierunku Prudnika. I to
był ten mój drugi wariant. Pojechać pociągiem do Prudnika a stamtąd jechać w
kierunku domu, między innymi przez Góry Opawskie.
No i tak zrobiłem, pojechałem na stację, poczekałem na
peronie, podjechał szynobus, wsiadłem, jak się okazało, są miejsca dla rowerów.
Zawiesiłem go na haku i usiadłem sobie na siedzeniu
naprzeciwko. Przyszedł pan konduktor, kupiłem bilet dla siebie i na rower. W
sumie 22,60, za rower zapłaciłem 7 zł. Dawno a nawet bardzo dawno nie jechałem
pociągiem w kierunku Nysy, a tym bardziej w kierunku Prudnika. Podziwiałem
widoki na zewnątrz. Szynobus w Prudniku miał kilkunastominutowe opóźnienie, wtedy
jeszcze nie miałem nic przeciw temu, ale te kolejne minuty w przyszłości, uniemożliwiły
mi osiągnięcie pewnego założonego celu, jakiego? o tym później.
Wysiadłem z pociągu, poprowadziłem rower przed stację,
stanąłem przez drogowskazem rozpoczynającym lub kończącym Główny Szlak
Beskidzki. Chciałem pierwszy jego fragment do Gór Opawskich przejechać rowerem.
Ruszyłem zgodnie z oznakowaniem, w mieście się oczywiście pogubiłem i to kilka
razy, bo nie tak łatwo jadąc rowerem wypatrywać znaczków na murach i przydrożnych
znakach.
Trafiłem do Rynku gdzie przystanąłem i zrobiłem kilka fotek, między
innymi uwieczniłem budynek Ratusza.
Dalej z kilkoma jeszcze pobłądzeniami
wyjechałem z miasta i drogą pod górkę dotarłem na Kozią Górę z wieżą widokową. Stamtąd
na dół, częściowo przez las, gdzie znowu się pogubiłem i to nawet dwa razy,
dotarłem do rozwidlenia szlaków, czerwonego i niebieskiego. Czerwony ścieżką
przez las, natomiast niebieskim drogą przy lesie. Zerknąłem na mapę, niebieskim
trochę dalej, ale cały czas ubitymi drogami. Po kilku km widziałem że się
krzyżują, więc była opcja że trafię z powrotem na czerwony.
Fajna szeroka
droga, od Rozdroża pod Trzebinią, częściowo w polach a później przez las do
miejscowości Dębowiec.
Ale wcześniej zatrzymałem się w punkcie odpoczynku, łyk
wody, zerknięcie na mapę i dalej w drogę, do Pokrzywnej. W sumie z niebieskiego
szlaku też zjechałem, na czerwony się nie „wbiłem” tylko już w miejscowości
Dębowiec wjechałem na asfalt i nim do punktu przy łowisku,
gdzie rozchodzą się
szlaki po Górach Opawskich. Zastanawiałem się co robić, czasu straciłem około
półtorej godziny, na te wszystkie moje błądzenia i opóźnienie pociągu. Miałem
obawy, że nie zdążę wjechać na szczyt Biskupiej Kopy (to był włąśnie mój plan). Postanowiłem, że spróbuję
i dojadę najwyżej do Przełęczy Mokrej.
Ruszyłem szlakami czerwonym i żółtym. Była dwa miejsca, gdzie niestety musiałem
zsiąść z roweru i go prowadzić.
Wiedziałem, że od rozwidlenia, dalej pojadę
żółtym. No i tak też było, dotarłem do Rozdroża pod Szyndzielową Kopą, stąd
szeroką ubitą drogą piąłem się pod górkę, gdzie jak się okazało, był mały zjazd
by później znowu pod górkę,
do Przełęczy pod Zamkową Górą.
Dalej odcinek drogi
jest bardzo stromy, nachylenie było naprawdę duże, nie zsiadłem z roweru,
jechałem 4 na godzinę i to zygzakiem, ale dałem radę. Zatrzymałem się po drodze
przy napotkanym strumyku który ściekał po lewym zboczy, napiłem się zimnej wody, dolałem do bidonu oraz butelki i ruszyłem dalej. Przy Placu Konrada Habla
zatrzymałem się na chwilę, by porobić zdjęcia.
W dali widoczny szczyt Biskupiej
Kopy, ogołocony z drzew.
Jadąc w kierunku przełęczy zauważyłem schronisko na zboczach
Biskupiej Kopy, również widoczne jak nigdy do tej pory.
Dotarłem do Przełęczy Mokrej, ewentualnie Przełęczy pod Kopą.
Widok na Srebrną Kopę.
Zerknąłem na zegarek, zastanawiałem się czy jechać dalej do
schroniska i na szczyt, czy nie. Zacząłem liczyć, wyszło mi, że braknie mi
czasu by spokojnie za dnia wrócić do domu.
Postanowiłem wracać, ruszyłem drogą w dół.
Zerknąłem jeszcze
raz z innej perspektywy na Srebrną Kopę i nie oglądając się za siebie,
skupiając się na zjeździe dotarłem do Jarnołtówka. Tam częściowo znowu
czerwonym szlakiem pojechałem w kierunku Konradowa i dalej przez wieś bardzo
przyjemnym zjazdem do Głuchołaz. Na rynek nie wstąpiłem, zatrzymałem się tylko
przy wyjeździe w sklepie by kupić coś do picia i jakąś słodką bułkę.
Pojechałem bocznymi drogami do Nysy, miedzy innymi przez
Gierałcice, gdzie również jest imponujący zjazd po nowym gładkim asfalcie.
Z
Gierałcic do Biskupowa, z widocznym kościołem i klasztorem Benedyktów (z lewej strony).
Dalej przez Iławę, Morów do Białej Nyskiej.
Widoczna Nysa z Białej Nyskiej.
W Nysie do sklepu, po coś do picia i jakiś owoc do
zjedzenia, konkretnie miałem na myśli banana.
Z Nysy by nie jechać główną drogą, pojechałem przez Złotogłowice i Prusinowice,
do Makowic i dalej polną do Brzezin. Później Kopice i do Grodkowa. Było już
szaro, gdy dojeżdżałem do domu. W sumie dobrze, że zrezygnowałem z wjazdu na
Biskupią Kopę, bo miałbym stres jadąc po ciemku. Z tyłu lampkę mam, ale z
przodu jeszcze niestety nie. Czas chyba się zaopatrzyć.
Podsumowując,
wyjazd udany, podjazd na przełęcz na wysokość 724 m n.p.m. w sumie ponad 800
metrów przewyższenia, dystans jak na ten rower niezły.
- DST 42.05km
- Teren 18.00km
- Czas 02:31
- VAVG 16.71km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo wietrznie.
Czwartek, 27 sierpnia 2020 · dodano: 27.08.2020 | Komentarze 0
Wczoraj wiało, dzisiaj znowu to samu, o tyle gorzej, że chłodniej o kilka stopni.
Obrałem sobie za cel jechać najpierw pod wiatr i to jeszcze jak najdłużej w lesie, a później wracać z wiatrem.
Padło na Gnojną, Jeszkotle i tam zdecydowałem jechać do Wawrzyszowa.
W lesie przed Gnojną.
Z Gnojnej do Jeszkotli jechałem trochę okrężną drogą, gdyż nie chciałem jechać asfaltem,
na drodze zator. Takich zatorów miałem dzisiaj trzy.
W Jeszkotli wybrałem inną niż znaną mi drogę do Wawrzyszowa, no i niestety, w pewnym momencie się skończyła i by nie wracać pojechałem po ściernisku.
Mniej więcej na wysokości tych zabudowań, droga się skończyła, dalej ścierniskiem.
Znam teren i wiedziałem, że na końcu pola będzie droga którą już jechałem, z daleka dojrzałem charakterystyczne drzewa,
między innymi to.
Z Wawrzyszowa już asfaltem i z wiatrem do domu. Miejscami wiało z boku, ale w większości w plecy.
- DST 35.15km
- Teren 13.30km
- Czas 01:50
- VAVG 19.17km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście - pierwsza guma.
Środa, 26 sierpnia 2020 · dodano: 26.08.2020 | Komentarze 0
Kilka dni przerwy w jeździe na rowerze, trzy dni w górach, no i dwa dni że tak wyszło. Dzisiaj w środę, wyruszyłem, ale ledwo wyjechałem, zobaczyłem co się szykuje na niebie.
Widok przede mną,
Widok za mną.
A to spojrzenie na miasto.
W sumie nie pojechałem nigdzie dalej, tylko jeździłem po mieście i stadionie.
No i dzisiaj przytrafiła mi się pierwsza guma w tym sezonie. Kolec od ...... chyba głogu, albo nie wiem, w sumie kolec który pokrzyżował mi plany.
Wymiana na poboczu, na obrzeżach miasta.
Po wymianie dętki, wróciłem do domu.
- DST 41.10km
- Teren 26.00km
- Czas 02:22
- VAVG 17.37km/h
- VMAX 38.10km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Dla kilometrów.
Czwartek, 20 sierpnia 2020 · dodano: 20.08.2020 | Komentarze 0
Dzisiaj po kilkudniowej przerwie, w zasadzie na siłę, wsiadłem na rower by trochę pojeździć.
Między innymi pod Jeszkotle, Gnojną i Sulisław.
Jutro wyjazd w Tatry. Oby udało się to co zaplanowane.
- DST 59.27km
- Teren 35.90km
- Czas 03:50
- VAVG 15.46km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Kierunek Niemodlin.
Niedziela, 16 sierpnia 2020 · dodano: 16.08.2020 | Komentarze 0
Dzisiaj, w niedzielne popołudnie, wybraliśmy z bratem kierunek na Niemodlin, z tym, że nie bezpośrednią drogą.
Do lasu Pepka asfaltem, a w lesie skręt w prawo i dalej polniakami
obok nowej żwirowni pomiędzy Kopicami a Żelazną, do Dębiny. I dalej do Więcmierzyc na tamę na Nysie Kłodzkiej.
Poziom wody niski, ale widać, że kiedyś był wysoki, ogromny konar zatrzymał się na jednym z przepustów.
A tu ktoś wywalczył, by ryby mogły poruszać się w górę rzeki. Maja trochę pod górkę i z zakrętasami, ale jak sa wytrwałe, to dotrą do celu.
Lata temu nie było w tym miejscu takich rozwiązań.
Ani takich trawiastych "wysepek". Całą szerokością płynęła woda, ale wtedy chyba nie było elektrowni.
Przeprawiliśmy się, a w zasadzie przeszliśmy na drugą stronę,
po lewej tama a po prawej elektrownia wodna.
Po przeprawie udaliśmy się w kierunku Grabiny. Nowa dla mnie trasa.
Zdjęcie z tego odcinka trasy.
I kolejne jeszcze przed podjazdem do Grabiny.
Stamtąd do Jakubowic i dalej do Lipna i Niemodlina.
Z Niemodlina przez Górę i Rutki do domu.
Wycieczka udana, trasa ciekawa z nowymi dla mnie odcinkami.
- DST 62.05km
- Teren 31.10km
- Czas 03:27
- VAVG 17.99km/h
- VMAX 45.90km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Do rodzinnej miejscowości.
Sobota, 15 sierpnia 2020 · dodano: 15.08.2020 | Komentarze 0
Dzisiaj trochę było chłodniej, do jazdy idealnie, ale ten wiatr.
Odwiedziłem dzisiaj dziadków w Makowicach, miejscowości gdzie spędzałem dzieciństwo, przed podstawówką i w trakcie podstawówki.
Konkretnego celu nie było, pojechałem najpierw w kierunku Starowic, tam wymyśliłem, że pojadę przez Kobielę do Czarnolasu, nową dla mnie drogą.
Odcinek pomiędzy Kobielą a Czarnolasem.
Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej w Czarnolesiu.
Z Czarnolasu pojechałem w kierunku Rzymian.
Pomiędzy Czarnolasem a Rzymianami droga jest urozmaicona pagórkami.
Kościów w Rzymianach pw Matki Boskiej Różańcowej.
Z Rzymian pojechałem znaną mi już drogą do Biechowa, tam narwałem sobie papierówek do plecaka i pojechałęm dalej w kierunku Reńskiej Wsi i Pakosławic.
Będąc już w Rzymianach, wiedziałem, że chcę jechać do dziadków do Makowic. Dlatego wybrałem opcję przez Biechów i Pakosławice.
Do Makowic wjechałem polną drogą.
Drogą którą jeździłem rowerem będąc na wakacjach u dziadków. Jeździło się w ple gdzie zbieraliśmy ziemniaki, między innymi ziemniaki.
To było 40 lat temu. Wspomnienia wróciły.
Po odwiedzinach u dziadków, pojechałem dalej przez wieś i polną drogą do Brzezin.
Tą drogą też jeździłem, między innymi do wspomnianych Brzezin, ale i przede wszystkim na nasze pole na którym mieliśmy plantację truskawek.
Do Brzezin w prawo na nasze pole w lewo.
Przed Brzezinami zahaczyłem jeszcze o Giełczycy, by mieć w kolekcji tę miejscowość. Z Brzezin już asfaltem do Więcmierzyc, stamtąd do Kopic polną drogą.
Droga główna z Więcmierzyc do Pniew w lewo, na wprost do lasu i dalej do zamku w Kopicach.
Zamek w Kopicach.
Z Kopic przez Stary Grodków do domu.
Wycieczka udana, kilometraż niezły, odwiedziny i dziadków, nowe drogi, nowe miejscowości.
- DST 51.36km
- Teren 23.50km
- Czas 02:43
- VAVG 18.91km/h
- VMAX 41.80km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez tytułu.
Piątek, 14 sierpnia 2020 · dodano: 14.08.2020 | Komentarze 0
Ostatnie dwa dni to jazda poniżej 50-tki, dzisiaj postanowiłem wykręcić standardowe 50.
Udało się, choć tak jak wczoraj chmury gromadziły się na zachodzie. Szło tak jak wczoraj bokiem, nie padało. Ale wiać wiało znowu sakramencko, tym razem z południowego zachodu a pod koniec jazdy już z zachodu.Wybrałem trasę tak, by wracać z wiatrem. Częściowo się to udało.
Najpierw pod wiatr do Żarowa.
Dalej do Wójtowic i tam kawałek asfaltem do zjazdu na polniaka i do Jędrzejowa,
Stamtąd do Gałążczyc
i w kierunku Jeszkotli,
ale odbiłem na Gnojną. Z Gnojnej do Sulisławia i do Grodkowa. Po mieście i obwodnicy i wykręciłem te swoje 50 km
- DST 35.23km
- Teren 7.90km
- Czas 01:56
- VAVG 18.22km/h
- VMAX 35.80km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście.
Czwartek, 13 sierpnia 2020 · dodano: 13.08.2020 | Komentarze 0
Dzisiaj jakoś nie było a może się nie chciało jeździć na dłuższym dystansie.
Faktem jest, że od południowego zachody nadciągały deszczowe chmury.
Nie dotarły, przeszły bokiem, ale strach był. Zerwał się nawet nagły i porwisty wiatr.
Kręciłem się w zasadzie tylko po mieści i trochę po polnych za obwodnicą w kierunku Sulisławia.
- DST 37.07km
- Teren 31.00km
- Czas 02:09
- VAVG 17.24km/h
- VMAX 32.20km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Miejsce mordu Żołnierzy Wyklętych.
Środa, 12 sierpnia 2020 · dodano: 12.08.2020 | Komentarze 0
Dzisiejszy dystans może nie jest imponujący, ale większość trasy przejechałem w terenie. Zdarzył się nawet odcinek po ściernisku i po kultywatorowanym polu, gdzie niestety musiałem zsiąść i przeprowadzić kawałek.
Na polną drogę wjechałem zaraz za Grodkowem, to jest 1 km od domu, w kierunku Żarowa. Stamtąd pojechałem do Starowic i tam postanowiłem sprawdzić nową dla mnie drogę, do Starego Grodkowa.
Odcinek pomiędzy tymi dwoma miejscowościami.
By nie wyjechać obok stacji kolejowej, bo tamte tereny już znam, to przed wioską skręciłem w prawo i w ten sposób wyjechałem w pobliżu silosów zbożowych i drogi na Stare Lotnisko, z tym że nie przy elewatorach, tylko trochę wcześniej. No i tam własnie pod lasem droga mi się skończyła i musiałem trochę się cofnąć i wjechać na ściernisko by dotrzeć na Stare Lotnisko.
Przed wjazdem do lasu, drogowskaz.
A oto płyta lotniska, lotnisko z czasów wojny, Niemcy w tym miejscu mieli bazę lotniczą,
w lesie obok różnego rodzaju bunkry
i chyba takie baraki jak w tym miejscu jest zrekonstruowany.
Dalej pojechałem na miejsce gdzie zginęli żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych kpt. Henryka Flamke pseudonim "Bartek"
Miejsce mordu oznaczone tablicą
i symbolicznym barakiem z przeszklonymi ścianami by można było zobaczyć postacie w środku, przed barakiem, kamieniami zaznaczone miejsca gdzie znaleziono szczątki ludzkie.
No i krzyż, przed barakiem.
Stamtąd pojechałem lasem do Kopic,
Okazały dąb przy wyjeździe w kierunku Żelaznej.
Do żelaznej nie wjechałem, tylko przed skręciłem w kierunku lasu Pepka i dalej już do domu.
Trasa przyjemna.
- DST 52.24km
- Teren 15.00km
- Czas 02:32
- VAVG 20.62km/h
- VMAX 38.20km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Kellys Spider 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny dzień jazdy dla kilometrów
Wtorek, 11 sierpnia 2020 · dodano: 11.08.2020 | Komentarze 0
Dzisiaj po pracy, po obiedzie przyszedł czas na rower.
Trochę się guzdrałem, bo jeszcze przed wyjściem czytałem książkę.
Po wyruszeniu w tresę, widziałem jak nadciągają deszczowe i burzowe chmury.
Pojechałem najpierw do sklepu rowerowego sprawdzić, czy dotarł już mój bagażnik.
I stamtąd jak wyjechałem, po dosłownych 100 metrach zaczęło padać, wielkie i duże krople.
Zdążyłem ujechać niecały kilometr i wiedząc że do domu nie uda mi się dotrzeć, stanąłem pod sklepem pod zadaszeniem.
Przeczekałem deszcz gwałtowny i ruszyłem jak zelżało.
A padać padało ciekawie, bo nad samym miastem było słońce i błękitne niebo.
Chmury dosłownie "szły" bokiem i silny wiatr zwiewał krople deszczu nad miasto.
Pojechałem delikatnie po mokrym asfalcie i chodnikach, a w trakcie jazdy wpadłem na pomysł, bo szkoda mi było odstawiać rower, i widząc, że to wszystko na niebie poszło bokiem, to wpadłem na pomysł, że pojadę na stadion i tam pojeżdżę dookoła boiska.
No i tak też zrobiłem, nawierzchnia na bieżni wpiła wodę i mogłem jeździć do czasu wyschnięcia szosy.
Tu zrobiłem 35 okrążeń. 14 km dookoła stadionu, można powiedzieć w terenie.
Gdy wysechł asfalt to pojechałem jeszcze w pobliskie miejscowości i udało się wykręcić ponad 50 km.
Dzień udany.